Recenzja filmu

Nowe przygody Aladyna (2015)
Arthur Benzaquen
Agnieszka Matysiak
Kev Adams
Jean-Paul Rouve

Bajka dużych dzieci

Twórcy oferują szaloną zabawę; miejscami prymitywną, a miejscami zaskakująco wysublimowaną. Składa się to na rozkosznie anarchistyczny chaos, który jednak koniec końców oferuje bezpiecznie
Francuska komedia "Nowe przygody Aladyna", wchodząc do naszych kin, niespodziewanie staje się dziełem rewolucyjnym. Wysadza bowiem w powietrze powszechnie obowiązujące przekonanie, że pewne historie są z definicji przeznaczone dla dzieci. Skoro bohaterem filmu jest Aladyn, a całość ma kształt wigilijnej bajki, to przecież jasne jak słońce, że jest to produkcja dla maluchów. Dodanie do tego polskiego dubbingu tylko wzmacnia to przekonanie. Tymczasem w przypadku obrazu Arthura Benzaquena nic nie mogłoby być dalsze od prawdy.


Lojalnie ostrzegam: "Nowe przygody Aladyna" nie są skierowane do małych widzów. Chyba że jesteście gotowi tłumaczyć swoim pociechom, dlaczego na widok sugestywnie tańczącego mężczyzny pewna niewiasta robi się "cała mokra" albo dlaczego jeden z bohaterów klęka przed kobietą, którą próbował pocałować, kiedy ta mówi mu "nie tutaj". Film Benzaquena przeznaczony jest bowiem dla tych widzów, którzy lubią rubaszne dowcipy i seksualne podteksty. Twórcy oferują szaloną zabawę; miejscami prymitywną, a miejscami zaskakująco wysublimowaną. Składa się to na rozkosznie anarchistyczny chaos, który jednak koniec końców oferuje bezpiecznie mieszczańskie przesłanie. Pozwala to nam zabawić się i poczuć trochę rebelianckiego ducha. Ale po wszystkim otrzymujemy pokrzepiające klepnięcie po ramieniu i wzmocnienie prostych marzeń o rodzinie, miłości i bliskości.

Ponieważ "Nowe przygody Aladyna" są komedią balansującą na granicy absurdu, polski dubbing nie rani uszu. Wpisuje się bowiem idealnie w purnonsensową konwencję i dodaje jeszcze trochę humoru. Co ciekawe, także polski dubbing zdaje się skierowany raczej do starszego widza. Bohaterowie rzucają tekstami, które wymagają znajomości lektur (los Azji, syna Tuhaj-beja), ikon współczesnej popkultury (jedna z bohaterek twierdzi, że potrzebuje "mężczyzny o pięćdziesięciu twarzach"), wiedzy ogólnej ("ludzie gorszego sortu") i polityczno-ekonomicznej (WIG20, PKB). A nawet wtedy źródła inspiracji niektórych żartów pozostaną dla wielu osób nieczytelne (jak choćby bełkotliwa magiczna inkantacja, która zabrzmi znajomo wyłącznie dla mieszkańców Warszawy).


Oczywiście nie samymi sprośnościami i cytatami z popkultury "Nowe przygody Aladyna" stoją. Dla Francuzów wszystko staje się pretekstem do żartu. Latające dywany jako antyczne wersje samochodów dostarczą żartów dotyczących parkowania, kradzieży pojazdów, a nawet przestrzegania przepisów drogowych. Znajdzie się też miejsce dla hip-hopowego wejścia fałszywego księcia i wprawiającego strażników w zakłopotanie wezyra, który ma skłonność do mówienia do siebie w miejscach publicznych.

Wszystko to składa się na przaśną, ale opowiedzianą z werwą komedię. I to działa.
Oczywiście zdarzają się żarty nietrafione, żenująco prymitywne. Jednak zdecydowana większość dowcipów została sprawnie zaprezentowana. Wystarczy tylko pamiętać, że dzieło Benzaquena ma więcej wspólnego z duńską animacją "Roman Barbarzyńca" niż z disnejowskim "Aladynem". Jeśli gotowi jesteście na taki rodzaj humoru, to głośny śmiech macie gwarantowany. A przecież o to właśnie tutaj chodzi.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Przyznaję, że kiedy zdecydowałam się obejrzeć "Nowe przygody Aladyna", sądziłam, że dostanę mierną... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones